Bieszczadzkie żubry zostają na Słowacji
Pięć żubrów – dwie samice przywiezione do Polski ze Szwecji i trzy byki – które wczesną wiosną przekroczyły naszą granicę, na razie nie wróci. Jak stwierdził monitorujący stadko Maciej Januszczak ze Stacji Badawczej Fauny Karpat PAN, nawet gdyby chciały – nie mają takiej możliwości. Przynajmniej na razie.
Przypomnijmy krótko: po okresie kwarantanny w zagrodzie w Woli Michowej samice Enter i Endora oraz byki Pukom i Pulech (pochodzące z ośrodka w Mucznem) zostały w styczniu wypuszczone na wolność. Od początku radziły sobie dobrze i w marcu, poprowadzone przez żyjącego na swobodzie samca o imieniu Dzikus, powędrowały na słowackie łąki (pisaliśmy o tym m.in. na początku kwietnia i w połowie maja).
I pozostają tam do dziś, a jak widać na zdjęciach są w świetnej formie. Wykonanie tych zdjęć było jednak bardzo trudne, bo żubry są wyjątkowo ostrożne i płochliwe. – Udało mi się sfotografować je wczesnym rankiem 1 sierpnia, przed piątą. Dały się zaobserwować jedynie przez dwie minuty na śródleśnej polanie, po czym szybko i zdecydowanie wbiegły w las pozostawiając za sobą intensywny zapach. I niedosyt obserwacji… – mówi Maciej Januszczak.
Wprawdzie obroże telemetryczne, które założono żubrom jeszcze w zagrodzie pozwalają na zdalne śledzenie ich tras, ale na wiele więcej nawet doświadczony i uważny „tropiciel” nie ma co liczyć.
Nie ma też co liczyć na powrót grupki, ponieważ na okres letni słowaccy rolnicy pogrodzili łąki elektrycznymi pastuchami i zwierzęta nie mają jak dostać się do granicy. Chyba zresztą nie mają ochoty, bo na miejscu pokarmu jest w bród. Najprawdopodobniej jednak Dzikus będzie chciał przyłączyć się jesienią do swojego macierzystego bieszczadzkiego stada i poprowadzi żubry do Polski.
Zdjęcia: Maciej Januszczak. Prezentujemy też mapki przemieszczania się żubrów. Brak trasy Dzikusa, bo byk pozbył się swojej obroży już parę miesięcy temu.